Odpowiadając na pytanie w tytule posta - na pewno nie w Internecie.
Nie
każdy z nas potrafi się odnaleźć w dzisiejszym świecie. Wielu ludzi targnie się
na własne życie, inni się okaleczają, jeszcze inni, „po prostu” się izolują.
Przykro mi to stwierdzić, ale niestety, takich ludzi jest coraz więcej.
Dlaczego?
Otóż media, media, które wiecznie nam coś narzucają. Nie wiesz jak masz jeść?
Napisz do wujka Google, on na pewno Ci podpowie, co jest dla Ciebie najlepsze.
Nie wiesz jak masz spać? I z tym do niego napisz, a on może powiedzieć, że
wystarczą Ci 4 godziny snu; jakby wiedział, jak pracowałeś w ciągu dnia i zna
Twój organizm na wylot. Poza tym, nie wiesz też jak zdobyć przyjaciół, których
bez przerwy Ci brak? Tutaj również możesz zwrócić się po pomoc do Wszechwiedzącego
Internetu, on na pewno podsunie Ci jakiś pomysł, dzięki któremu będziesz mógł
ich zyskać. Po prostu znajdź kogoś, kto ofiaruje Ci wszystkie swoje ambicje,
plany, zainteresowania i szeroko pojęty „lifestyle”, a będziesz zbawiony. No i
będziesz mieć przyjaciela. Tylko czy on sprawi, że się odnajdziesz?
Zgubiłeś siebie już dawno. Tak bardzo, że trafiłeś aż tutaj. Myślisz, jak to
jest mieć swoją opinię na dany temat. Nie, w zasadzie to nie myślisz o tym,
trafiłeś tu przypadkiem; ale okazało się, że ten wpis mówi o Tobie. Nie
potrafisz odnaleźć siebie, swojego JA, tego prawdziwego. Chciałbyś znaleźć
pasję, być „innym niż wszyscy”. Tylko, że tu jest haczyk. I może Cię zaskoczę,
ale JESTEŚ inny niż wszyscy. Różnisz się od każdego. Dlaczego więc dążysz do
przyjętych ideałów? Dlaczego nie możesz po prostu rzucić tego wszystkiego, nie
przeglądać Instagrama, nie dodawać zdjęć, które nijak mają się do Twojego JA, a
zacząć robić coś, co naprawdę lubisz? Trudno jest to odnaleźć, a jeszcze
trudniej odnaleźć to robiąc coś na siłę, sugerując się przy tym szczęściem
innych ludzi. Może to wydaje się logiczne, ale to, że im to sprawia
przyjemność, nie znaczy, że Tobie też musi. O ile sami nie powielają szczęścia
innych, tak samo jak Ty. O ile sami nie są szarymi ludźmi, którzy przyjęli
określone przez świat ideały i idą na „łatwiznę”.
Parę razy próbowałam to zrozumieć. Tę hierarchię wartości, tak próżną, na jaką
ten świat sobie pracuje. I dalej nie mogę. Po prostu trudno uwierzyć w to, że
ludzie zabijają się z powodu braku dostępu do Facebooka. Że ludzie popadają w różne
choroby i kompleksy, tak przykre, że niektóre kończą się śmiercią. Zaniedbują w
ten sposób nie tylko relacje z bliskimi – ale także z samym sobą. Nie
prowadzą monologu wewnętrznego. Nie mają własnego zdania. Mogą wiele czytać,
ale są to jedynie opinie innych (które sobie zresztą przywłaszczają), no i
wspomnianego wcześniej wujaszka. Powielają je, wprowadzają w życie. Myślą, że
to będzie dla nich dobre, bo INTERNET tak „powiedział”. Tylko ja przepraszam
bardzo, ale od kiedy Internet jest wyznacznikiem dobra i zła? Od kiedy
przestaliśmy kierować się intuicją i własną etyką moralną?
Żyję tu tylko i aż 17 lat, no, prawie 18. Ostatnie parę lat robi się jakimś
etycznym przełomem. Przełomem przełamania etyki, a zastąpieniem jej gotowymi
wzorcami, niczym jakieś schematy życia. Nie wiesz, jak żyć? To nic, wpisz to
zagadnienie w wyszukiwarkę, a w parę sekund (w zależności od tego, na jak
szybki Internet udało Ci się przekonać Twoich rodzicieli), otrzymasz odpowiedź.
Nie byle jaką, w końcu pisaną przez Specjalistów ds. Życia. Tylko wdrażając ją
w codzienność nie oczekuj, że wtedy wyróżnisz się od innych, no oczywiście poza
wyglądem. Nie oczekuj też, że Twoi przyjaciele będą inni od Ciebie. Będziesz
żył w gotowym schemacie, w pozorach szczęścia. A na łożu śmierci – uwierz mi, poczujesz pustkę. I to nie byle jaką. Pustkę o takiej mocy, której nie będziesz
mógł sam określić i opisać. Braknie Ci słów. Twoich słów. Uczuć. I myśli.
***
Tu wyjaśnienie:
Ten post nie musi dotyczyć Was, pisałam go w nieokreślonej złości. Po prostu - kiedy coś jest dla mnie tak niepojęcie głupie, to od razu się złoszczę. Chciałam Wam przekazać trochę moich przemyśleń.
***
Może jednak skłoni on Was do jakichś refleksji choć w najmniejszym stopniu, jeśli dalej nie odnaleźliście swojego "ego". To chyba najważniejsza rzecz, jaką trzeba w życiu znaleźć. Jeśli ją odnajdziecie, resztę będziecie w stanie ustalić już sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz